Zamach – 25 lat później

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Zamach – 25 lat później

O Gwinei Równikowej pisał Frederick Forsyth, nazywając ten niewielki kraj Zangaro i osadzając w nim akcję swojej powieści „Psy wojny”. Do jego stolicy wysłał najemnika Shannona. Cel był jeden – przeprowadzić zamach stanu. Tyle literacka fikcja. Jednak przewrót, który miał miejsce naprawdę, w 1979 roku, potoczył się zupełnie inaczej. Wtedy stawką nie były bogate złoża ropy naftowej. Ćwierć wieku później został przygotowany kolejny zamach. I znowu nie było jak w książce Forsytha.

Przyłapani w Harare

7 marca 2004 roku, na lotnisku w Harare, służby bezpieczeństwa Zimbabwe, zajęły samolot z 70 osobami na pokładzie. Boeing 727 zatrzymał się na chwilę i nikt z jego pasażerów nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Wszyscy byli zaskoczeni. Podobnie do funkcjonariuszy służb prezydenta Roberta Mugabe. Okazało się, że pasażerami są najemnicy, a ich bagaż stanowi broń warta 1000 tysięcy funtów. Przewodził im Simon Mann.

Na początku nikt nie zdawał sobie sprawy, że samolot leciał w kierunku Gwinei Równikowej, gdzie jego pasażerowie mieli przeprowadzić zamach stanu. Oficjalnie celem ich podróży była Demokratyczna Republika Konga, w której mieli chronić kopalnie diamentów.

W rezultacie 70 osób trafiło do więzienia za naruszenie prawa imigracyjnego Zimbabwe, nielegalne posiadanie broni i naruszenie bezpieczeństwa wewnętrznego. Potem, do tych zarzutów dołączył jeszcze jeden, najpoważniejszy – zamiar przeprowadzenia przewrotu w Gwinei Równikowej.

Mann i jego towarzysze bronili się mówiąc, że lecieli do wspomnianej już kopalni w DRK. Te wytłumaczenia nie przekonały sądu i Mann został skazany na 7 lat pozbawienia wolności. Wyrok zmniejszono, a pozostałych kondotierów zwolniono w 2005 roku.

Simon Mann

Mann ekspert do spraw bezpieczeństwa, a przede wszystkim najemnik i oficer brytyjskiej armii w stanie spoczynku, pochodzi z dobrej, angielskiej rodziny. Ukończył college w Eton, aby wstąpić do wojska. Z oddziałów liniowych przeniósł się do elitarnej jednostki specjalnej SAS. Służył w niej do 1981 roku. Wtedy też pożegnał się z mundurem. Na wojnę jako żołnierz brytyjski powrócił jeszcze na chwilę, dziesięć lat później, kiedy trwał konflikt w Zatoce Perskiej.

Ale tak naprawdę lata 90-te zmieniły charakter pracy Manna. Utworzył on firmę świadczącą usługi w zakresie zabezpieczania obiektów przemysłowych. Wśród pierwszych klientów Manna znalazł się rząd Angoli, który wynajął najemnika, zlecając mu ochronę instalacji naftowych przed rebeliantami z UNITA. Później były m.in. Sierra Leone i Papua Nowa Gwinea. Wreszcie w 2004 roku otrzymał kolejne zadanie – zabić lub uprowadzić prezydenta Obianga.

Ropa za Manna

Sprawa z Harare odbiła się szerokim echem na całym świecie. Okazało się, że w przygotowaniu przewrotu w Gwinei Równikowej pomagał Mark Thatcher, multimilioner, syn byłej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Został on aresztowany w Republice Południowej Afryki – stąd może mówić
o dużym szczęściu, bo nie aresztowano go w Zimbabwe – i skazany za finansowanie zamachu stanu na karę grzywny wysokości 510 tysięcy USD.

Prezydent Gwinei Równikowej, Teodoro Obiang Nguema Mbasogo chciał ekstradycji niedoszłych zamachowców. Miał dużo szczęścia, że wpadli oni w ręce Mugabe. Zimbabwe zaczęło pogrążać się w kryzysie ekonomicznym i międzynarodowej izolacji, więc potrzebowało pomocy, chociażby w postaci gwinejskiej ropy naftowej.

Stąd kolejny wyrok sądu, z maja 2007 roku, nakazujący ekstradycję Manna do Gwinei. W praktyce oznaczałoby to koniec najemnika, bo gwinejskie więzienia słyną z tortur i fatalnych warunków przetrzymywania więźniów. W ich murach, szczególnie zakładu karnego „Czarna Plaża” – Obiang był jego dyrektorem zanim został prezydentem – zginęło już wielu niedoszłych zamachowców. Obrońcy Manna zgłosili apelację. Ale ta na nic się nie zdała i jego los wydawał się przesądzony.

Kropkę nad „i” postawiła wizyta Obianga w Harare na przełomie sierpnia i września 2007 roku. Oficjalnie przyjechał on na targi rolnicze w stolicy Zimbabwe. Tak naprawdę był to pretekst do rozmów z Mugabe w ramach dokonywania transakcji „ropa za Manna”.

Obiang wie jak mógłby skończyć się zamach stanu. Sam przeprowadził podobny w 1979 roku, zabijając własnego wuja przy pomocy marokańskich najemników. Stąd domaga się ekstradycji każdego, kto chciałby pozbawić go władzy.

(kofi)

 Dokument bez tytułu