Poszukiwany przez żonę, cd. sprawy Agbooli

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Poszukiwany przez żonę, cd. sprawy Agbooli

August Browne, Afrykanin, który najprawdopodobniej brał udział w powstaniu warszawskim, przed wojną pracował jako fordanser i tancerz. Jego pierwsza żona pochodziła z Krakowa, i w 1932 roku poszukiwała męża za pośrednictwem „Tajnego Detektywa”.

Pismo „Tajny Detektyw” ukazywało się w latach 1931-1934 i było gazetą, przypominającą zakresem tematycznym dzisiejszy „Fakt” i „Superexpress”, zajmującą się przede wszystkim historiami dotyczącymi przestępstw kryminalnych, opisując je w barwny i sensacyjny sposób. W 1932 roku na jego łamach znalazły się dwa krótkie teksty, które pozwalają nam odtworzyć kolejny epizod z polskiego okresu w życiu Augusta Browne.

W numerze 29 z 17 lipca 1932 roku, w rubryce „Kto go widział?”, czytamy: „Razem z muzyką jazzbandową zalał Europę fala czarnych tancerzy. Nie brakło ich także w Polsce. Na ogół okazało się, że czarna ich skóra kryła niewiele jaśniejsze charaktery. Wstrzymując się od komentarzy, zamieszczamy niżej list białej kobiety porzuconej przez jednego z nich, gorąco popierając jej prośbę.
<<Proszę o umieszczenie wezwania do Szanownych Czytelników o łaskawe podanie adresu męża mego Augusta Browne (murzyna), tancerza, który od kilku miesięcy pozostawił mię zupełnie bez środków do życia wraz z dwojgiem małych dzieci i żadnej wiadomości o sobie nie daje. >> Zofja Browne Kraków, Zwierzyniecka 34. m. 12.”

Tydzień później, w tym samym tygodniku, ukazała się odpowiedź Augusta Browne. Jak się okazało miał swoje powody do opuszczenia żony i wbrew temu, co napisała jego małżonka, zajął się również dziećmi. Oto jego list wraz z komentarzem „Tajnego Detektywa” z numeru 30 z dnia 24 lipca 1932 roku:

„W poprzednim numerze zamieściliśmy list żony murzyna Augusta Browne, który był epilogiem krótkiej sielanki mieszanego małżeństwa. W myśl zasady wysłuchania obu stron umieszczamy poniżej wyjątki obszernego listu p. Augusta Agboola-Browne, jaki otrzymaliśmy od niego z wyjaśnieniem. P. Browne pisze między innemi: Co do rzucenia żony miałem widocznie powody ku temu. Dzieci zabieram do siebie. Komunikuję, jeżeli żona moja nie wie, gdzie się znajduję, że pracuję w jednym z wytwornych lokali w Warszawie w Caveau Caucassien. Nie ukrywam się i nie chcę przez blamaż tracić posadę.
Na tem kończymy sprawę małżeństwa państwa Browne, radząc małżonkom, aby swary swoje załatwiali wyłącznie między sobą, nie zaprzątając opinji wzajemnemi żalami.”

Oba teksty w „Tajnym Detektywie” ilustrują zdjęcia. Pierwsze przedstawia poszukiwanego. Drugie prezentuje Augusta i Zofię w dniu ślubu. Caveau Caucassien była lokalem zlokalizowanym w podziemiach Filharmonii, przy ulicy Sienkiewicza 8 w Warszawie, serwując śniadania od dwunastej rano, i zamykając swoje drzwi dopiero o piątej rano. Znana była jako restauracja i winiarnia „Ziemiańska”. O tym, że Agboola pracował w „Ziemiańskiej” dowiadujemy się przy innej okazji. Nasza Fundacja w czasie realizacji projektu “Afryka w Warszawie” trafiła na wywiad z innym czarnym warszawiakiem, znanym jako Józef Diak. W wywiadzie dla “Kuriera Warszawskiego”, opublikowanym w dniu 25 czerwca 1939 roku Diak na pytanie o innych Afrykanów mieszkających w Warszawie odpowiedział:

“Na stałe to mało. Jeden murzyn z angielskich kolonij, jest tancerz i śpiewak, przed kilku laty ożenił się też z Polką, ma dwoje małych dzieci, bardzo ładne mulaciki, tylko teraz jego żona mieszka w Krakowie, a on jeździ po kraju.”

To nie jedyny trop w sprawie Agbooli, prawdopodobnie jedynego czarnego powstańca z Warszawy w 1944 roku. Jan Rogóż, w swojej książce „Kryminalny Kraków” informuje, że Zofia i Augustus, wzięli ślub w kościele świętych Piotra i Pawła przy ulicy Grodzkiej w Krakowie. Później Agboola-Browne przeniósł się do Warszawy. Napisał też o jednym epizodzie odnotowanym w warszawskiej prasie w 1933 roku. W tymże roku, w połowie maja, odbył się proces przed okręgowym sądem wojskowym w Warszawie. Oskarżonym w tym procesie był major Wojska Polskiego, Jerzy Stawiński. Odpowiadał on za zabójstwo w nocy z 22 na 23 marca 1933 roku, w restauracji „Ziemiańska”. Postrzelił wtedy z rewolweru inżyniera Adama Jankowskiego. A poszło o honor znajomej, panny Jakubowskiej, która bawiła się w „Ziemiańskiej” wspólnie z majorem i jego żoną. Jankowski bezskutecznie próbował prosić Jakubowską do tańca. Przy drugiej próbie drogę zastąpił mu major Stawiński. Spoliczkował inżyniera, za co ten potraktował go podobnie, a to doprowadziło majora do furii, i wystrzelił w kierunku natrętnego zalotnika. Jednym ze świadków w tej sprawie był fordanser z „Ziemiańskiej”, przedstawiany tu jako „Somalijczyk August Browne”. Swoim wyglądem wzbudził już w czasie rozprawy duże zainteresowanie na sądowej sali i wśród relacjonujących proces dziennikarzy. Podobno ogromną wesołość wzbudziło rutynowe pytanie, o to czy jest spokrewniony z oskarżonym majorem. August Browne występował w charakterze świadka, bo prawdopodobnie widział całe zajście. Stawiński został skazany na dwa lata więzienia.

*Zdjęcia Browne z okresu, kiedy pracował w “Ziemiańskiej”, opublikowane w “Tajnym Detektywie”.

Z informacji, do których dotarła wcześniej Fundacja „Afryka Inaczej”, poznaliśmy częściowo postać Augusta Browne, opierając się na jego deklaracji złożonej w organizacji kombatanckiej, znanej później jako ZBOWiD, o czym napisaliśmy w niedawno wydanej przez Fundację książce „Afryka w Warszawie”. Browne jako datę przybycia do Polski wpisał rok 1922. Dzięki kolejnym informacjom jesteśmy w stanie odtworzyć następny wycinek polskiej części jego życiorysu. Nad Wisłą Agboola przebywał ponad 30 lat.

Według niepotwierdzonych w dokumentach informacji, na podstawie relacji ustnych, udało się też ustalić, że synowie Agbooli wyjechali z Warszawy już w 1939 roku i wtedy dotarli do Wielkiej Brytanii. Zmieniałoby to tezę postawioną wcześniej przez dr Zbigniewa Osińskiego, o wspólnym wyjeździe Nigeryjczyka z synami, w 1958 roku. Jeden z synów Agbooli z małżeństwa z Zofią, Richard, prowadził przez jakiś czas interesy z Polską, i mieszka w Londynie, ale nie chciał rozmawiać w sprawie ojca. Podobnie druga żona Agbooli, Olga, która też mieszka w stolicy Wielkiej Brytanii. Ma dziś 95 lat, i chociaż początkowo chciała podzielić się swoimi wspomnieniami na temat męża, kiedy miało dojść do rozmowy, rozmawiać już nie chciała. Podobno w archiwum rodzinnym krewnych Zofii jest też więcej zdjęć Agbooli i jego dzieci.

Wszystko wskazuje na to, że fragmenty życiorysu Agbooli (artysty), połączone z życiorysem Diaka (pracownika warszawskiej kawiarni), były inspiracją do stworzenia postaci Jumbo, znanego z dwóch powieści “Wiecha”, “Cafe Pod Minogą” oraz “Maniuś Kitajec i jego ferajna”. Z pewnością na odkrycie czekają kolejne wątki z życia obu Afrykanów. Być może tym czarnym warszawiakiem, którego spotkał “Wiech” przed wojną był właśnie Agboola.

Fundacja poszukuje dalszych informacji na temat Agbooli-Browne. Chcemy odtworzyć nie tylko jego polskie dzieje, ale również dowiedzieć się co robił po opuszczeniu Polski, i jakie były jego losy zanim dotarł nad Wisłę. Prosimy wszystkich, którzy mogą pomóc w dotarciu do nowych informacji na temat Agbooli, bądź dysponują wszelkiego rodzaju materiałami archiwalnymi na ten temat, o bezpośredni kontakt z Fundacją, fundacja@afryka.org.

Paweł Średziński

Przeczytaj książkę „Afryka w Warszawie”!

 Dokument bez tytułu