O egzorcyzmach Afrykanerów – wywiad z Richardtem Strydomem

afryka.org Kultura Sztuka O egzorcyzmach Afrykanerów – wywiad z Richardtem Strydomem

Richardt Strydom jest uznanym południowoafrykańskim fotografem, który w swojej twórczości porusza temat tożsamości Afrykanerów. Jego prace wystawiane były m.in. w School of Visual Arts w Nowym Jorku, w galerii Payne w Pensylwanii, na Klein Karoo Nasionale Kunsfees czy w galerii FADA w Johannesburgu. Za swoją twórczość został nagrodzony m.in. Outstanding Visual Artist Award na Stellenbosch Woordfees, Overall Winner Sasol New Signatures, Volkskas Atelier Merit Award czy Sasol New Signatures – Merit Award. Od 2010 roku wykłada na Uniwersytecie North-West w Potchefstroom.

Skąd u Ciebie zainteresowanie tożsamością Afrykanerów?

Na początku XX w. rozpoczął się proces zakłamywania historii Afrykanerów. Udokumentowane i oczywiste relacje nawiązywane między przedstawicielami różnych ras stały się tabu. Były ukrywane w zapisach historycznych i pomijane w drzewach genealogicznych. Wszelkie odniesienia do osób o niegermańskich korzeniach były ignorowane w szkolnictwie. Program szkolny był za to skupiony na holenderskich, francuskich i niemieckich przodkach. Na przykład moje nazwisko – Strydom, które oryginalnie zapisywane było Strijdom, nie funkcjonuje w Europie. Podejrzewamy, że jest to polskie lub litewskie nazwisko, którego zapis był dostosowany do języka holenderskiego. Choć Strydom to nazwisko jednych z pierwszych rodzin osadniczych, nie możemy odnaleźć zapisów historycznych o jego pochodzeniu.

Afrykanerzy rościli sobie prawa do podwójnej tożsamości. Uważali, że przysługują im prawa ludzi z Afryki, a z drugiej strony nie chcieli porzucić europejskiego poczucia wyższości. Ta wyższość było bardzo głęboko zakorzenionym kulturowym fałszem, z którym przyszło mi dorastać.

Tożsamość jest wg mnie interesującym przedmiotem badań. Mogę używać samego siebie jako przedmiotu tych badań. Męskość Afrykanerów jest z założenia dominująca. Jednocześnie nosi w sobie już przebrzmiałą władzę.

Biali ludzie zakładają, że mają władzę, ponieważ ich wpływy są tak wszechobecne, że stały sie niewidoczne dla nich samych. W tym kontekście wszystkie formy tożsamości są polityczne.

Jak opisałbyś więc tożsamość Afrykanerów?

Afrykanerzy, pijani uwielbieniem dla kalwinizmu, fałszywym poczuciem bycia prześladowanymi oraz przekonaniem o własnej wyższości, zawsze kontrolowali to, jak przedstawiana była ich tożsamość. Wg mnie, obecnie zauważają oni, że ich męski honor traci na znaczeniu. Stare, chronione przez nich ideologie ukazują ich ogromny strach przed przywróceniem dawnych relacji. Ten strach buduje biurokrację. Podsyca kontrolę i cenzurę niezależnego myślenia. Hamuje transformację. Prowadzi do złośliwego poniżania i represjonowania innych.

Uważam, że to tragiczne, że po 20 latach od wprowadzenia demokracji wciąż mamy takie problemy. Z drugiej strony, w ogóle mnie to nie dziwi. To wynik działań Afrykanerów w stosunku do innych ludzi w późnych latach 80. i wczesnych 90., kiedy zaczynali rozumieć, ze nadchodzi zmiana status quo. Poprzez osłabianie transformacji i działanie wbrew zmianom, wielu Afrykanerom udało się utrzymać na tych samych pozycjach. Wciąż mają władzę.

Na szczęście triumf demokracji w 1994 roku i konstytucja, zakazująca dyskryminacji na tle rasowym, płciowym etnicznym, społecznym, orientacji seksualnej, wieku, sprawności, religii, sumienia, kultury i języka odrzuca dogmatyczne instytucje kulturowe i ich założenia. Pojawiają się młodzi Afrykanerzy i Afrykanerki, którzy odkrywają, a następnie ogłaszają swoją tożsamość, która wykracza poza stare ramy myśli Afrykanerów.

Jak czujesz się jako część tej społeczności?

Chciałbym postrzegać siebie jako część większej społeczności południowoafrykańskiej lub afrykańskiej. Dlatego muszę odrzucić dogmaty, zakorzenione w tożsamości afrykanerskiej.

Z drugiej strony, bycie częścią afrykanerskiej społeczności i jej historii sprawiło, że stałem się świadomy tego, jak uprzedzenie i niesprawiedliwość wpływa na postrzeganie innych. Jak przywileje potrafią zaślepić na niesprawiedliwość.

Jakie elementy tożsamości afrykanerskiej pokazujesz w swoich pracach?

Zawsze pracuję w domu. W korytarzu lub salonie. Moje prywatne otoczenie staje się moją sceną. Ten intymny spektakl zostaje uchwycony w nieruchomych fotografiach. Reliktach.

Interesuje mnie właśnie ta granica między prywatnością a publicznym wizerunkiem. Chcę pokazywać tę tożsamość, którą tak słabo znamy.

W swojej twórczości używasz osobistych wspomnień czy raczej zbiorowych doświadczeń Afrykanerów?

Nastąpiła pewna zmiana, ewolucja w mojej twórczości. Gdy zaczynałem szkołę plastyczną w 1990 roku, sztuka oporu się kończyła. Była to socjo-polityczna i kulturowa odpowiedź na represję. Przez lata 80. była tłamszona. Wielu artystów musiało się zmierzyć z cenzurą. Do wczesnych lat 90. ruchy wyzwoleńcze Europy Wschodniej dało się poczuć również tutaj. Gdy prezydent PW Botha został odsunięty od władzy, zaczęła się nasza podróż ku demokracji. Wszystko, co było dotąd tłumione, stało się publiczne.

Od tej pory w sztuce interesował mnie jej socjo-polityczny i kulturowy kontekst. Czerpię inspirację z otoczenia i spotkań z ludźmi. Uniwersytet North-West w Potchefstroom, jego kultura i weltanschauung były bodźcem dla mojej twórczości w latach 2009-2013. To był dla mnie sposób, by zrozumieć otoczenie, moje relacje i stosunek do ludzi. Ostatnia wystawa “The Sleep of Reason Begets Monsters” składa się z portretów naturalnych rozmiarów, pokazujących śpiących mężczyzn. Tytuł nawiązuje do dzieła Francisca Goi, przedstawiającego śpiącego mężczyznę. Jest nieświadomy, że za chwilę zostanie pokonany przez swoje koszmary. Ta praca Goi jest częścią serii Los Caprichos, która została opisana jako bezlitosny komentarz społecznej, politycznej i religijnej hipokryzji. W moich pracach przedstawieni są śpiący mężczyźni, którzy nie mają koszmarów i nie są atakowani przez potwory. Te zjawy mogą się pojawić tylko w głowie widza.


Niedawno zacząłem badać moje wspomnienia i doświadczenia. Skupiłem się na skomplikowanej relacji białej skóry i męskości. Portrety “Dwang” są inspirowane właśnie moimi wspomnieniami z dzieciństwa. Pozornie erotyczne, obrazy przywołują nieprzyjemne wspomnienie publicznych badań lekarskich, które musieli przejść wszyscy chłopcy w szkołach publicznych w latach 80. Patrząc na to z perspektywy dorosłego, zastanawia mnie społeczne przyzwolenie i współudział w tym poniżeniu.

Jaki jest cel Twoich prac?

Moje fotografie dokumentują moje osobiste egzorcyzmy, proces przechodzenia przez nie i porzucania tożsamościowego bagażu. Mam też nadzieję, że dają widzom alternatywę dla hegemonii i umacniają dyskurs post-apartheidu. W pewien sposób dostarczają innych sposobów na funkcjonowanie w tym świecie.

Nie sądzisz, ze bywasz zbyt surowy wobec Afrykanerów?

Wierzę, że radykalne przedstawienie mojego stanowiska wywołuje też szczere odpowiedzi. Moje fotografie są inspirowane przez intertekstualizm. Czerpię z konkretnych tradycji wizualnych. Gdy mówię o szczerości, chodzi mi o fotografię jako medium.

Przemoc jest związana z płcią i tożsamością. Afrykanerska męskość jest zbudowana przez kulturę i przez nią jest ograniczana. Jest przymus, by się dopasować. Bycie mężczyzną często musi być brutalnie manifestowane w afrykanerskiej tożsamości. Przykładem może być niedawne zabicie nastolatka, Raymonda Buysa, na obozie, na który został wysłany przez rodziców, by stał się lepszym mężczyzną. Buys zmarł po tym, jak był torturowany za to, że nie jest wystarczająco silny. Dochodzi do takich okrucieństw, ponieważ Afrykanerzy wierzą, że utrzymywanie kulturowego szowinizmu to ich prawo i obowiązek.

Na podstawie tego i innych podobnych incydentów powstało moje nagranie Dwang/oudisie  #2 (Jeugweerbaar). Nawiązuje ono do  kulturowego masochizmu, który często uważany jest za konieczny. Nastolatek jest niezdolny do zmierzenia się z fizycznymi wyzwaniami, jakich się od niego oczekuje. Jego lament staje się jego mantrą.

W swoich pracach pokazujesz trudne doświadczenia, jak np. gwałty. Ciężko przekonać modeli do wzięcia udziału w Twoich projektach?

Moimi modelami są zazwyczaj moi znajomi. Czasem ludzie sami zgłaszają się do współpracy. Najpierw rozmawiam o moich pomysłach z potencjalnymi modelami. Niektóre projekty mogą zniesmaczyć. Np. wDwang/oudisie  #1 dźwięk stanowią wywiady z osobami starającymi się o role w filmach pornograficznych. Łamaną angielszczyzną i z mocnym akcentem afrikaans, młodzi mężczyźni opowiadają o swoich doświadczeniach i preferencjach. Portrety mężczyzn badanych tak, jak podczas publicznych badań w szkole w okresie apartheidu komponują się z ich wypowiedziami.

 Wracając do tematu, zdarzały się osoby, które odmawiały współpracy. Szanuję to. Jednocześnie nie chciałbym angażować w projekt osób, których poglądy nie zgadzają się z moimi.

Rozmawiała Karolina Drejerska

 Dokument bez tytułu