Najlepsze kurczaki są… w El-Aaiun

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Najlepsze kurczaki są… w El-Aaiun

Sahara Zachodnia pachnie piaskiem. Wyglądam przez okno z hotelu w El Aaiun. Widzę wydmy a powietrze pachnie upałem. El-Aaiun, dzisiejsze El-Aaiun to młode miasto.

Kiedy po 1975 roku zaanektowali je Marokańczycy, rozrosło się na wzniesieniu, nad starym miastem. Na terenach El-Aaiun od zawsze jednak istniały osady pasterzy, dziś powiedzielibyśmy Saharyjczyków. Ponieważ dziś na Saharze Zachodniej istnieje wyraźny podział na Saharyjczyków i Marokańczyków.

Miasto założone zostało w 1930 roku przez Hiszpanów i wtedy znajdowało się przy wadi. Wadi to arabska nazwa, która oznacza oczy lub strumyki. Tych drugich jednak w El-Aaiun nie zobaczymy. A jeśli chodzi o oczy to nad miastem czuwa oko władz marokańskich. Od kiedy bowiem El-Aaiun stało się w 1976 roku „marokańskim” El-Aaiun, chcą one uczynić z niego ośrodek swojej kolonii.

Tak, Sahara Zachodnia jest kolonią, ostatnią w Afryce. Kolonią okupowaną przez Marokańczyków. Chcą oni przyciągnąć jak najwięcej swoich obywateli, aby osiedlali się na Saharze Zachodniej, i w rezultacie zdominowali Saharyjczyków walczących o wyzwolenie spod marokańskiej okupacji.

Dlatego wolna jest ona od podatków a na pustyni powstają miasta widma. Nowoczesne budowle pośrodku niczego mają zachęcać Marokańczyków do osiedlenia się i głosowania w referendum w sprawie niepodległości Sahary Zachodniej (oczywiście do głosowania za pozostaniem Sahary Zachodniej pod okupacją Maroka), które wciąż na nowo jest przesuwane w nieokreśloną przyszłość. Dlatego Większość mieszkańców El-Aaiun to zachęceni wizją luksusu przyjezdni z Maroka.

El-Aaiun warto odwiedzić ze względu na otaczający je krajobraz. Wychodząc poza obręb miasta można przespacerować się korytem, płynącej kiedyś tu rzeki. Nieopodal znajdują się ciepłe źródeła, u stóp olbrzymich napisów ku czci Allaha, ułożonych na wzniesieniach. Do El-Aaiun można też przyjechać aby zobaczyć miasto pośrodku niczego. Ale ja od kiedy je opuściłam marzę, żeby tam wrócić i zjeść najlepsze kurczaki na świecie. Kurczaki te oczywiście nie mają nic wspólnego z tymi jakie mamy tutaj w supermarketach. Nie są zmutowaną masą mięsa, ale naturalnie odżywionymi, pysznymi kurczakami. I wyglądają całkiem niepozornie kiedy tak obracają się na ruszcie. Ale podane z frytkami i sałatką – a to wszystko za grosze – urastają do miana specjalności tego miasta.

Po posiłku z kurczaka można zawsze zakupić, trochę po znajomości, wódkę od stacjonujących tu oddziałów ONZ, które nie mogąc zrobić nic w sprawie niepodległości tej części ziemi, i zajmują się handlem, niedostępnym w innych miejscach alkoholem.

Wódka będzie dobra na zimne noce podczas przejazdu przez pustynię, a możemy jej nie zdobyć na następnym przystanku – Ad-Dakhla. Dobrze zaopatrzeni wsiadamy więc do mercedesa i uciekamy przez problemami świata w pustynię, słuchając muzyki Cheb Senhaji, która doskonale nadaje się do otaczającej nas scenerii. A w Ad-Dakhla zamiast kurczaków będą równie niezłe hamburgery, tyle że z wielbłądziego mięsa.

Marta Jackowska

 Dokument bez tytułu