Multikulti na szafot!

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Multikulti na szafot!

Pewne zjawisko trafiło na podium. Osobliwa ta estrada, na której najpierw ścinano mieczem, potem toporem, a jeszcze później gilotyną. Z tej estrady padały głowy zdrajców, zwykłych kryminalistów, ale i szlachty. Były to publiczne egzekucje, po wyrokach sądów lub w rewolucyjnym pośpiechu.

Los Multikulti przypomina dziś obraz tamtych wydawałoby się dawnych dziejów, chociażby czasów pierwszych lat rewolucji francuskiej. Nie ma tu żadnej przesady, kiedy zastanowimy się nad wrogością języka osób decydujących o polityce niektórych krajów. Na tle różnych kampanii wyborczych, w wielu zakątkach Europy, twarda linia, ostra mowa polityków oskarża Multikulti. Polityk żąda wręcz kary śmierci dla tego współczesnego bandyty, dla tak zasłużonej wartości kultury europejskiej, jaką jest wielokulturowość. Święty Paweł, Żyd maszerujący w stronę Rzymu, Słowianin Karol Wojtyła jako głowa łacińskiego Watykanu, hasła Liberté-Égalité-Fraternité, indyjskie cyfry zwane arabskimi…. Te i tysiące innych dokonań człowieka, to też twarz Multikulti. Czemu przez ostanie kilkudziesiąt miesięcy panuje alergia na to szlachetne wielowiekowe zjawisko?

Terroryzm fanatyków dotarł do granic UE, jak kiedyś rebelia wdarła się do bram pałacu Królewskiego Francji w 1789 roku. Szlachetnej idei Multikulti, która stworzyła Europę, stanowi jej DNA, grozi dziwaczne niebezpieczeństwo. Otoczona jest hasłami polityków skrajnych ideologii, którzy gardzą czymś, co jest ich tożsamością.

O dziwo, wrogowie Multikulti proponują zamykanie granic w obronie wartości europejskich. Czym są te walory tego symbolicznego europejskiego narodu? Te wartości mają dobrze znane rodowody: greckie, rzymskie (włosko-bliskowschodnio-północnoafrykańskie), żydowskie (chrześcijaństwo), francuskie, hiszpańskie… Innymi słowy, czy Europejczyk mówiąc o wartościach europejskich, nie korzysta z dobrodziejstwa i dziedzictwa Multikulti? Jakim prawem Szwed, Niemiec czy Polak może swobodnie utożsamiać się z obcą przecież kulturą grecka, czy łacińską, by nie sięgać dalej po egipską? Co na to spadkobiercy Cesarstwa Rzymskiego z Libanu, Egiptu czy Tunezji? Te tereny były pełnoprawnymi dzielnicami kultury łacińskiej?

Tu jest sedno sprawy zwanej upadkiem Multikulti! Tego terminu nie wolno ograniczać do zwykłego przemieszczania się ludzi. To zbyt duże, oszukańcze i prostackie podejście. Multikulti głęboko robiło sobie miejsce między molekułami DNA kultur człowieka. Od początku. To przede wszystkim ruch idei i wartości: egipskich, greckich, rzymskich, semickich.

Ten kwartet skomponował partyturę, którą obecne wartości zwane europejskie się posługują. Każdy korzysta z nich na swoim podwórku i stara się dodać swoje pięć groszy. Ktoś powie, że to było bardzo dawno temu. I co z tego? Europa opiera się nadal na tych fundamentach. Te wartości nadal kształtują postawy i mentalność setek milionów ludzi na tym kontynencie. Niechętni ruchom migracyjnym odwołują się właśnie do tych dawnych wartości. Nie słyszałem jeszcze, aby jakiś polski polityk mówił o obronie słowiańskich wartości. Ani razu!
Który kontynent zafundował światu komunizm i hitleryzm? Jaki mieszkaniec innych kontynentów- przy zdrowych zmysłach- powie, że wszystkie kraje europejskie mają coś wspólnego z tymi zbrodniczymi ideologiami? A jednak! W naszej Polsce widzimy jak jednym bezsensownym chórem, niektóre stronnicze gazety i media flirtują do utraty tchu z następującą tezą: każdy imigrant to uchodźca, to muzułmanin-terrorysta, który chce nam narzucać swój sposób na życie. Absurd!

Węgierski premier może zamykać granice swojego kraju, skoro uznaje, że przepływ ludzi do tak maleńkiego państwa jest zbyt gwałtowny. Polska nie musi zaprosić uchodźców, skoro nie stać jej na udzielenie tej pomocy. Wątpliwość budzi sposób, w jaki część polityków tłumaczy rodakom i światu takie posunięcia.

Wielka Brytania, Francja, Portugala, czy Belgia mają u siebie Multikulti. Dlaczego? Z racji ambicji ich przodków. Obecny skład populacji w tych krajach to konsekwencja dawnej żądzy władzy i panowania nad innymi kontynentami. To są fakty historyczne. Gdyby Polska od morza do morza” przetrwała do dziś, wiedzielibyśmy o czym tu piszę: wystarczy policzyć ile jest narodowości między Bałtykiem a brzegami Morza Czarnego. Czemu dziennikarze nie wytykają politykom tego, że próby porównania nadwiślańskiej sytuacji z chociażby  Francją są chybione?

Jeszcze dla przypomnienia. Walka z hitleryzmem, komunizmem była walką o wielokulturowy świat. Absolutnie. Tylko Multikulti pozwala każdemu żyć po swojemu. Hitlerowskie Niemcy i Związek Radziecki tego nie zrozumiały i próbowały budować jednolite imperia. Taki świat byłby sztuczny i nie dla człowieka. Dlatego się to nie udało.

Multikulti został wyciągnięty na ulicy jak cudzołożnik i osądzony w pośpiechu. Wyprany obelgami, traci powoli swoje pierwotne postępowe znaczenie. Tak przekonują wszystkie prawicowo-konserwatywne ideologie polityczne. Jak można być konserwatystą, czyli powołać się i (niby)dbać o tradycje, a jednocześnie odrzucać fundamenty tych samych tradycji? Czy jest w Europie jakakolwiek kultura, która by nie skorzystała z dziedzictwa semickiego (azjatyckiego) chrześcijaństwa? Czy na wschodzie Europy jest kraj, który może się chwalić tradycjami o rodowodzie czysto słowiańskim – bez ingerencji chrześcijaństwa, filozofii greckiej, rzymskich tradycji państwowości, demokracji i wielu innych wartości? Te wartości narodziły się w jednym miejscu A, i potem zostały wchłonięte w innym miejscu B, bez potrzeby licencji czy pozwolenia. To właśnie jest Multikulti. Idee szybciej i częściej wędrują niż ludzie. Warto o tym pamiętać.

Miasto Kraków planuje popularyzować działania na rzecz różnorodności kulturowej i społecznej oraz integracji cudzoziemców. Projekt Otwarty Kraków rodzi się na naszych oczach. Należy się z tego cieszyć, bo slogany niektórych krakowskich radnych z prawej strony, – „że nawet premier Merkel przyznała się do porażki Multikulti” – mają się nijak do nadwiślańskiej rzeczywistości wielokulturowej.

Niech Kraków się otworzy, stanie się bardziej przyjaznym swoim mieszkańcom: rodowitym i przyjezdnym z innych dzielnic Polski i że świata. Na takim bogactwie, nie da się stracić. Ani grosza wizerunku. Ubolewać można nad nieporozumieniem, który wdarło się w umysły. Nie ma kultur – artystycznej, literackiej czy intelektualnej bez Multikulti czy wielokulturowości. Stagnacja jest tam, gdzie nie ma wzajemnego przenikania się. A tak na marginesie. Ten słowiański tekst w łacińskim alfabecie jest prostym dowodem. Multikulti nie zasługuje na szafot.

Mamadou

 Dokument bez tytułu