Dlaczego zające mają krótkie ogonki?

afryka.org Czytelnia Edukacja Dlaczego zające mają krótkie ogonki?

Dawno, dawno temu, wszystkie zwierzęta żyły w zgodzie i wspólnie rządziły światem. Były to czasy, kiedy zające miały jeszcze piękne puszyste ogonki, które budziły zazdrość nawet wśród wiewiórek. Zwierzętom żyło się dobrze i dostatnio, aż pewnego roku nastała straszna susza. Wyschły rzeki i małe  jeziorka. Większość  drzew i krzewów zmarniała. Jak okiem sięgnąć roztaczały się łany uschniętej trawy. Zwierzętom wiodło się coraz gorzej i gorzej. W końcu, sędziwy, mądry słoń, który był wówczas królem, postanowił zwołać naradę. Na  wielkie spotkanie przyszli wszyscy mieszkańcy sawanny, wielkie żyrafy o długich szyjach, potężne hipopotamy o tłustych brzuchach, zwinne antylopy i szybkonogie strusie. Nie zabrakło również poważnych kotów: lwów o gęstych grzywach i nakrapianych gepardów. Całe towarzystwo usadowiło się w cieniu starego ogromnego drzewa o nazwie baobab. Drzewo to było najstarsze w okolicy i od wieków stanowiło miejsce spotkań zwierząt. 


– Kochani – przemówił słoń – zebrałem was tutaj wszystkich razem, żeby znaleźć rozwiązanie naszych problemów. Czasy nadeszły ciężkie. Straszna susza nęka nas już zbyt długo. Jeżeli sami nie znajdziemy wody wkrótce wszyscy zginiemy.

Zwierzęta słuchały uważnie przytakując swojemu królowi. Wiedziały, że jeżeli nie zjednoczą się i nie pomogą sobie nawzajem nie przetrwają.

Wtedy odezwał się wielbłąd:

– Ale jak znajdziemy wodę, przecież deszcz nie padał już od tak dawna.

Na szczęście stary, mądry słoń znał odpowiedź na to pytanie:

– Drogi przyjacielu wielbłądzie. Wiem, że masz spory zapas wody w swym garbie więc nie musisz zbytnio martwić się jej brakiem. Otóż woda nie tylko spada z nieba, jest jej również mnóstwo pod ziemią.

Na to odezwał się suseł:

 – Czy to znaczy, że jeżeli ja i moi bracia wykopiemy głębokie norki zapewnimy wodę dla wszystkich?

Słoń uśmiechnął się, był dumny ze swoich małych poddanych.

– Mój dzielny suśle – odparł. Sami nie dacie rady, wasze łapki są zbyt małe. Ale razem osiągniemy wyznaczony cel. Wykopiemy wielki staw.

Wszyscy chętnie przystali na ten pomysł, wszyscy oprócz zająca. Zając, jako najbardziej leniwy, zadecydował, że nie będzie pomagał swoim przyjaciołom.

– Ja nie zamierzam brudzić mojego  futerka – wykrzyknął i opuścił zebranie.

Pozostałe zwierzęta rozpoczęły prace. Kopały dzień i noc. Każdy miał wyznaczoną zmianę. I dzięki ich współpracy powstał wielki wspaniały staw, z którego wszyscy byli dumni.

Zając był przekonany, że zwierzętom nigdy nie uda się razem wykopać sadzawki, był więc zły kiedy dowiedział się, że jednak wspólnie osiągnęły założony cel. Postanowił więc wybrać się nad wodę i zobaczyć ich osiągnięcie. Podkradł się ostrożnie, rozejrzał na wszystkie strony i zadowolony stwierdził, że nikogo tam nie ma. Zanurzył więc dzban i nabrał dużo świeżej wody. Kiedy miał już odejść, wpadł na następny szalony pomysł. Rozejrzał się jeszcze raz i szybko dał nura do sadzawki. Umęczony suszą i upałem pluskał się  w wodzie z rozkoszą. Umył dokładnie zapiaszczone futerko oraz swój piękny długi ogon. Zmącił i zabrudził całą wodę. Nie przejmował się tym jednak. Z chytrym uśmieszkiem czmychnął zanim wróciły pozostałe zwierzęta.

Pod wieczór wszyscy jak zwykle zebrali się przy wodopoju. Przeraził ich widok, który ukazał się ich oczom. Zamiast czystej, klarownej wody zobaczyli muł i bród.

Długo zastanawiali się co się stało. Po pewnym czasie wszyscy doszli do wniosku, że to sprawka sprytnego zająca. Postanowili więc wyznaczyć na wartowników najsilniejsze zwierzęta, aby broniły dostępu do stawu.

Najpierw na stróża wybrano hienę. Przejęta swoją rolą hiena czujnie obserwowała brzeg, przechadzając się w tę i z powrotem. Około południa na horyzoncie pojawił się zając. Niósł na ramieniu wielki dzban i ręcznik do osuszenia futerka. Szedł śmiało kiedy nagle zobaczył hienę krążącą wokół sadzawki. Zatrzymał się prawie w miejscu i dał susa w najbliższe krzaczki. Chwilkę obserwował stamtąd hienę zastanawiając się, co w tej sytuacji zrobić.

Wpadł wreszcie na pewien pomysł. Wrócił szybko do domu i zabrał ze sobą dzban miodu. Kiedy zbliżył się do wody, hiena zagrodziła mu drogę. Obnażyła wielkie białe kły i wysyczała:

– Uciekaj stąd podły zającu!

Zając nieśmiało wysunął się do przodu.

– Ależ hienko, przyniosłem Ci prezent. Coś na pokrzepienie, trochę miodu.

Hiena nigdy nie jadła takiego smakołyku. Po krótkim namyśle usiadła wsadziła łapkę w miód i ze smakiem oblizała. Zachwycona słodyczą szybko zapomniała o całym świecie. Rozsiadła się wygodnie i delektowała przysmakiem.

W tym czasie zając znów podkradł się do wody. Nabrał cały dzban na wieczór. Potem wskoczył do środka i pluskał się dobrą godzinę. Pozostawiwszy po sobie totalny bałagan czmychnął do domu.

Kiedy zwierzęta wieczorem udały się do wodopoju, znowu zastały staw całkowicie zabrudzony. Zdecydowały więc, że hiena jednak nie nadaje się na stróża i trzeba znaleźć kogoś innego.

Przez następne dni wielu ochotników próbowało, ale zając ciągle był sprytniejszy. Aż w końcu zgłosił się lew.

– Ja ostatecznie rozwiążę ten problem. Załatwię tego zwierzaka jednym kłapnięciem zębów.

Rankiem zając zbliżył się do lwa drzemiącego w cieniu drzewa. Lew zerwał się na cztery łapy i już chciał go pożreć, kiedy ten zagaił:

– Ależ kolego, ja tylko chciałem pogadać. Jestem świetnym fryzjerem. Sprawię ci super fryzurę, nic więcej. Będziesz wyglądał jak prawdziwy Masaj.

Próżny lew chętnie na to przystał. Rozłożył się wygodnie i zapadł w drzemkę.

Zając tym czasem skoczył mu na plecy i zaczął splatać warkoczyki.  Splatał je jednak tak sprytnie, że w każdy wplótł małą gałązkę z drzewa pod którym spał lew. Kiedy skończył nabrał wody, a potem wskoczył do jeziora i zaczął się chlapać. Głośny plusk wody obudził lwa, który próbował zerwać się, ale nie mógł, bo trzymały go gałęzie. Szarpał się więc i ryczał podczas gdy zając pluskał się swawolnie. Kiedy skończył, ukłonił się lwu i poszedł do domu.

Wieczorem zwierzęta były już zupełnie zrezygnowane. Kiedy cała nadzieja już wygasła z tłumu wyłonił się mały pomarszczony ze starości żółw.

– Ja pokonam zająca sprytem i metodą.

Zwierzęta śmiały się do rozpuku.

– Jak ty , taki mizerny i twardogłowy możesz coś zdziałać – wysyczała żyrafa.

Żółw uśmiechnął się tylko i pożegnał ze wszystkimi.

Kiedy wszyscy już spali wskoczył do jeziora z ostrym nożem i ukrył się głęboko pod powierzchnią wody.

Następnego dnia, koło południa pojawił się zając . Jaki był szczęśliwy, że wygrał z resztą zwierząt!

– Nikogo nie ma, nikogo nie ma! – nucił sobie pod nosem. Zaczerpnął wody, odstawił dzban i skoczył do stawu. Pływał sobie chwilkę, kiedy nagle żółw zaatakował. Podpłynął, złapał zająca za jego ukochany puszysty ogonek i trach! Jednym cięciem odciął „dumę” zwierzaka.

Była to dla zająca dotkliwa kara, która zmieniła jego życie nieodwracalnie. Powlókł się do domu z odciętym ogonem i odtąd próbował pomagać zwierzętom. Zrozumiał, że nie wolno być samolubnym, że razem można osiągnąć znacznie więcej. Od tego czasu wszystkie zające mają krótkie, jakby odcięte ogonki.

przygotował Stephano Sambali, Tanzania

Obejrzyj!

Posłuchaj i pobierz w mp3.

Przeczytaj całą e-książkę w formatach pdf lub epub

Nagrania bajek w wersji audio i video oraz e-książka, które powstały w ramach projektu “Afryka jak z bajki” są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji “Afryka Inaczej”. Utwory powstały w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej realizowanej za pośrednictwem MSZ RP w roku 2012. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworów, pod warunkiem zachowania ww. informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o programie polskiej współpracy rozwojowej.

Projekt jest współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w 2012 r.


 Dokument bez tytułu