Afrikaans w Soweto – wywiad z Karien Brits

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Afrikaans w Soweto – wywiad z Karien Brits

Karien Brits to jedna z najcieplejszych i najsympatyczniejszych osób, jakie kiedykolwiek poznałam. Przez 4 lata uczyła studentów filologii południowoafrykańskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Studenci uwielbiali jej otwartość, zaangażowanie i nieznikający z jej twarzy uśmiech. A przede wszystkim, językową pasję. Karien płynnie posługuje się ośmioma językami, w tym językiem polskim.

Po powrocie do RPA, Karien przez 3 lata pracowała na Uniwersytecie North-West w Potchefstroom. Obecnie pracuje w sekcji językowej ATKV. Wykłada także na Uniwersytecie w Johannesburgu. Zaangażowana jest w Afrikaans-In-Sowetoprojek, w ramach którego organizowane są lekcje afrikaans w Soweto, na przedmieściach Johannesburga.

W okresie apartheidu, Soweto było terenem przeznaczonym dla czarnych mieszkańców RPA. To w Soweto mieszkały ikony walki z apartheidem, m.in. Nelson Mandela czy Desmond Tutu. Soweto było też miejscem powstania młodzieży w 1976 roku. Uczniowie protestowali przeciwko prowadzeniu lekcji w szkołach w języku afrikaans. W proteście zginęło 176 osób. Dziś Soweto uważane jest za jedną z najniebezpieczniejszych części RPA.

Czy mogłabyś opowiedzieć o Afrikaans-In-Sowetoprojek?

Wszystko zaczęło się od Suzie Matlhola. Od czerwca 1988 roku pracowała ona w ATKV (stowarzyszenie działające na rzecz języka i kultury afrikaans). W 1998 roku przeniesiono ją do innej sekcji ATKV, gdzie wymagana była znajomość afrikaans. Suzie chodziła więc na lekcje tego języka na Uniwersytecie w Pretorii. To jej jednak nie wystarczało. Postanowiła więc uczyć się afrikaans, pomagając synowi w odrabianiu lekcji i pomagając w tym jego przyjaciołom.

Coraz więcej dzieciaków dołączało do tych zajęć. Dlatego Suzie poprosiła lokalne przedszkole o wynajęcie sali w soboty, by mogła tam prowadzić lekcje. W 2005 roku zespół Biblionef dowiedział się o Suzie i postanowił przekazać jej książki. Suzie jednak musiała za nie podziękować, ponieważ nie miała, gdzie ich przechowywać. W 2006 roku otrzymała więc kontener. Jej lekcje zostały oficjalnie jednym z projektów ATKV.

Wtedy na jej zajęcia uczęszczało 40 dzieci. W 2009 roku zapisanych było ich tyle, że Suzie poprosiła pana Abrahama Telela o pomoc przy uczeniu afrikaans na południu Soweto, w Protea Glen. Później dołączył do nich pan Victor Khambule i zaczął uczyć w Meadowlands.

Kiedy w ten historii pojawiasz się Ty?

Zaczęłam pracować dla ATKV w sierpniu 2013 roku. Dzięki mojej wiedzy na temat języków Bantu, zostałam poproszona o zaangażowanie się w Afrikaans-In-Sowetoprojek.

Na czym polega wyjątkowość tego projektu?

Moim zdaniem, chodzi o to, w jak naturalny sposób się narodził. I to w miejscu, które nikomu nie kojarzy się z afrikaans – szczególnie gdy przypomnimy sobie powstanie w Soweto z 1976 roku. Soweto to historycznie teren czarnych ludzi. Poza tym, tamtejsze szkoły nie oferują afrikaans jako jednego z przedmiotów. Dlatego jest tak duże zainteresowanie nimi.

Jaki status w Soweto ma obecnie afrikaans? Przez wiele osób nazywany jest wciąż „białym językiem”. Często kojarzony jest z apartheidem. A Wy uczycie go na terenie, zamieszkiwanym przez czarnoskórą ludność.

Afrikaans jest jednym z jedenastu języków oficjalnych RPA, więc w pewnym stopniu jest chroniony. Uważam, że powoli odzyskuje swój status. Innymi słowy, myślę, że afrikaans powoli traci swój bagaż apartheidu. Zachodzi pozytywna zmiana w odbiorze afrikaans. Młodzi ludzie nie odbierają go tak, jak pokolenie lat 70’. Przyszłość tego języka w Soweto wygląda bardzo optymistycznie. Warto wspomnieć o tym, że afrikaans powraca jako przedmiot na Uniwersytecie w Johannesburgu, na Kampusie w Soweto.

Jak myślisz, dlaczego rodzice zapisują dzieci na Wasze lekcje?

Afrikaans jest bardzo przydatnym językiem w świecie biznesu. Poza tym, rodzice coraz częściej wysyłają swoje dzieci do szkół poza Soweto. A tam lekcje prowadzone są często w afrikaans.

Ja uważam, że dzieci powinny się uczyć języków. To ważne dla ich rozwoju. Trzeba sobie uświadomić, że wielojęzyczność jest naszą rzeczywistością. A w RPA jest czymś absolutnie oczywistym.

Chciałabym także podkreślić, że promujemy afrikaans jako jeden z oficjalnych języków, a nie jako adwersarza innych języków. M.in. dlatego oferujemy lekcje setswany dla personelu, mówiącego w afrikaans.

Jakie były największe wyzwania, z jakimi się spotkałaś podczas pracy nad projektem?

Myślę, że największym wyzwaniem były i są nasze starania, by zmienić postrzeganie Soweto przez osoby, mówiące w afrikaans. Nie jest tam tak niebezpiecznie, jak powszechnie się uważa.

Czy ten projekt nauczył czegoś Ciebie?

Doświadczyłam i po raz kolejny doceniłam ducha ubuntu (jestem, ponieważ ty  jesteś). Ten projekt jest dla mnie od początku fantastycznym doświadczeniem złożoności społeczności Soweto. To miejsce potrafi zaskakiwać za każdym razem, gdy tam jestem.

Jak porównałabyś uczenie afrikaans polskich i południowoafrykańskich studentów.

Cóż, polscy studenci mieli ponad 19 lat i mówili po polsku. Moi południowoafrykańscy uczniowie są w przedziale wiekowym między 7 a 85 lat i mówią w setswana, sesotho, zulu i w innych językach. Południowoafrykańscy studenci mają większy kontakt z afrikaans dzięki mediom oraz pracy (jeśli pracują poza Soweto).

To, co te dwie grupy mają ze sobą wspólnego to, że używają bardzo skomplikowanych gramatycznie języków. A ja mogę się tego od nich uczyć.

Tęsknisz za Polską?

Oczywiście! Tęsknię za ludźmi – za moimi przyjaciółmi i studentami. Wiesz, wciąż twierdzę, że Polacy są najbardziej gościnnymi ludźmi na świecie. Tęsknię za pięknymi parkami w miastach, za jeziorami, drzewami, pierogami, rogalami, tramwajami…

Czy chciałabyś coś dodać?

Kiedy wrócisz do RPA? Chciałabym Cię znowu zabrać do Soweto i zaangażować w nasz projekt!


Rozmawiała Karolina Drejerska

 Dokument bez tytułu