„Wyprawa nadziei” – w poszukiwaniu etnofikcji

afryka.org Kultura Film „Wyprawa nadziei” – w poszukiwaniu etnofikcji

„Jeśli nie wiedzie ci się na Wybrzeżu Kości Słoniowej, wróć do ojczyzny. Kiedy droga wiedzie donikąd, trzeba z niej zawrócić” – zdania te wypowiada jeden z bohaterów „Wyprawy nadziei”, najnowszego filmu Michela K. Zongo, prezentowanego polskim widzom podczas tegorocznej Afrykamery.

Granice między filmem dokumentalnym a fabularnym

Michel K. Zongo urodził się w Burkina Faso w 1974 roku. Doświadczenie filmowe zdobył w Narodowym Centrum Kinematografii, w państwowej telewizji oraz w Cinomade – organizacji społecznej dążącej do edukowania społeczeństwa przez film. We współpracy z francuskim Cinédoc Films założył Diam Production. Realizował projekty filmowe razem z Christianem Lelongiem, uczniem Jeana Roucha.

W twórczości Zongo widać wyraźną ewolucję od filmu dokumentalnego do fabularnego. Był autorem zdjęć do czterech produkcji dokumentalnych („La tumultueuse vie d’un deflate” – 2009; „Ceux de la colline” – 2009; „Bakoroman” – 2011; „Sibi, l’âme du violo” – 2011). Uznanie międzynarodowe zyskał dzięki „Sibi, l’âme du violo” (2011: MFF Amiens, National Geographic All Roads – Najlepszy Dokument, MFF Muzycznych i Niezależnych – Najlepszy Dokument, MFF Zanzibar, MFF Dokumentalnych Encounters). Film ten opowiada o losach niewidomego skrzypka, kultywującego tradycje muzyki ludowej regionu.

Drugim filmem wyreżyserowanym przez Zongo jest „Espoir voyage” (2012). Film ten zyskał uznanie krytyków na Panafrykańskim Festiwalu Filmu i Telewizji w Wagadugu (Festival panafricain du cinéma et de la télévision de Ouagadougou or FESPACO. Zdaniem części filmoznawców, „Wyprawa nadziei” to kolejny film dokumentalny w dorobku Zongo – zdaniem innych krytyków, to pierwsza produkcja fabularna reżysera z Burkina Faso. Nie wdając się w ten spór, warto podkreślić, że Zongo jest rejestratorem przemian kultury i społeczeństwa. Narracja w jego filmach nie ogranicza się do obserwacji i zapisu, lecz kreuje rzeczywistość. Zawód reżysera jest zatem bliski profesji reportażysty, a także antropologa wizualnego.

Zongo kontynuuje tradycje Jeana Roucha, José Leitão de Barrosa, czy Roberta Flaherty`ego – pionierów tzw. etnofikcji, eksperymentalnej próby przedstawienia życia bohaterów przez nich samych, pozwalającej im na odegranie opowieści o własnym życiu. Osoby występujący w „Espoir voyage” stają się interlokutorami widza, współkreującymi własny wizerunek. Znika w ten sposób bariera między autorem a przedmiotem zdjęć. Udział w filmie daje możliwość przedstawienia świadectwa, „dopuszczenie do głosu” aktorów.

Wyprawa (bez)nadziei

„Espoir voyage” można uznać za film drogi, autobiograficzną opowieść o podróży z Burkina Faso do Wybrzeża Kości Słoniowej. Michel Zongo jedzie na południe, szlakiem utartym przez kilka pokoleń migrantów ekonomicznych. Zongo wyprawia się do „Paryża”, jak mieszkańcy Burkina Faso mówią o Wybrzeżu Kości Słoniowej. Wyjazd na południe jest dla nich szansą na wyrwanie się z biedy, znalezienie pracy na plantacjach kakao, kawy i kauczuku.

Reżyser podróżuje śladami zaginionego brata. Próbuje wyjaśnić motywy nim kierujące oraz odpowiedzieć na pytanie, czemu zerwał on kontakty z rodziną w Burkina Faso.

Joanny Songo, brat reżysera, urodzony w 1963 roku w Koudougou, opuścił Burkina Faso w 1978 roku. Jedynie przez kilka lat utrzymywał kontakt listowny z rodziną. Po dwóch dekadach do Koudougou dotarła informacja o śmierci Joanny`ego.

Reżyser w sposób klarowny określa powody swojej podróży na południe: „Chcę pojechać śladami Joanny’ego. Chcę dowiedzieć się, jak żył. Nikt z nas nie pojechał, żeby sprawdzić, co się właściwie wydarzyło. Zawsze wierzyłem, że wróci. Ja chcę wiedzieć jeszcze więcej. Żeby dowiedzieć się dokładnie, gdzie mieszkał, muszę tam pojechać. Więc postanowiłem wyruszyć. Chcę pojechać jego śladami. (…) Przyjechałem tu [do Wybrzeża Kości Słoniowej], by odnaleźć ludzi, którzy go znali, albo jego przyjaciół, którzy mogą coś o nim powiedzieć. Jeśli ich odnajdę będą mogli przedstawić mi go w innym świetle”.

Podróż śladami brata pełni kilka funkcji. Dostarcza rodzinie informacji o życiu i śmierci Joanny`ego. Pozwala także na rekonstrukcję pamięci zbiorowej, scalenie skrawków informacji w spójną narrację, która wyjaśni, czemu Joanny zdecydował się na porzucenie bliskich. Jeden z bohaterów filmu wypowiada symptomatyczne zdanie: „My nie jesteśmy jak Europejczycy, którzy odgrzebują, co było ponad sto lat temu, żeby wpaść na trop jakiejś starej historii. Tu, kiedy ktoś umiera albo wyjeżdża, ślad po nim ginie. Na tym polega problem”. Podróż do Wybrzeża Kości Słoniowej jest zatem sui generis terapią, odbudowaniem tożsamości wspólnoty rodzinnej.

Podkreślić należy, że Michel, decydując się na wyjazd na południe, dysponował jedynie lakonicznymi informacjami o bracie. Nie pamiętając jak wygląda Joanny, Michel zabrał ze sobą fotografię… ich ojca, zakładając podobieństwo fizyczne między nimi.

Przed podróżą reżyser odtworzył nastroje towarzyszące wyjazdowi Joanny`ego. Jeden z ich wspólnych znajomych wspominał wydarzenia sprzed trzech dekad: „Pewnej nocy, kiedy byłem w domu, przyszedł Joanny i zaproponował mi, żebym pojechał z nim do Wybrzeża Kości Słoniowej. Powiedział, że ktoś tam szuka pracowników. Ucieszyłem się i zgodziłem natychmiast. Byliśmy szczęśliwi i dumni, że wyjeżdżamy. Nie przyszło nam do głowy, że mogłoby nam się nie powieść. Wszyscy, którzy wracali z Wybrzeża Kości Słoniowej, wyglądali na majętnych. W tamtych czasach, kiedy dostałeś propozycję pojechania do Wybrzeża, byłeś tak niecierpliwy, że nie mogłeś spać. Nawet dla urzędnika państwowego było to kuszące. To była szansa, która zdarza się raz w życiu. Byliśmy dumni, że wyjeżdżamy i nie mogliśmy doczekać się przybycia na miejsce”. Relacja ta – utrzymana w duchu optymizmu i radości – prowokować ma widza do zastanowienia się nad prawdziwym obliczem migracji z Burkina Faso ku brzegom Zatoki Gwinejskiej.

Współczesne niewolnictwo

Wraz z reżyserem widz powoli odkrywa etiologię wyjazdów mieszkańców Burkina Faso do Wybrzeża Kości Słoniowej. Dostrzega, że kraje te stanowią dwa naczynia połączone: Burkina Faso odgrywa rolę rezerwuaru taniej siły roboczej dla bogatych plantatorów w Wybrzeżu Kości Słoniowej.

Wyjazdy na południe stały się stylem życia i pracy dla kilku pokoleń mieszkańców Burkina Faso. Jeden z migrantów tak opisuję Joanny`ego w filmie: „Nie wiedział dokładnie, jaką pracę dostanie. Ale wiedział, że jest wystarczająco silny. Wtedy był do tego odpowiedni: młody mężczyzna, który nigdy nie był w Wybrzeżu Kości Słoniowej, nie był uważany za mężczyznę. Wyprawa do Wybrzeża Kości Słoniowej to była inicjacja. To był taki obrzęd przejścia. Młody chłopak, który tam nie był, nie był uważany za prawdziwego mężczyznę. Dlatego on też chciał przejść tę inicjację i powrócić jako prawdziwy mężczyzna. (…) Na pewno chciał odnieść sukces i powrócić z dumą. Ale Bóg nie wszystkim daje taką szansę”.

Większość obywateli Burkina Faso kreśli jednak obraz migracji o wiele bardziej ambiwalentny, wskazujący, że wyjazdy na plantacje stanowią dla nich ponurą konieczność. Jeden z migrantów porównuje pracę na plantacjach kakaowca do niewolnictwa: „Mój starszy brat przyjechał do Wybrzeża Kości Słoniowej. Był zatrudniony na plantacji. Wcześniej młodzi ludzie wyjeżdżali, żeby popracować trochę w polu. Nie było ich przez rok lub dwa, a potem wracali. Ale on nie wrócił. W tamtych czasach praca w polu to było jak powrót w epokę niewolnictwa. To było jeszcze przed modernizacją, nie to, co teraz. Dziś pracownik ma pewną swobodę. Ale w tamtych czasach… W zasadzie to była inna forma niewolnictwa. Pracownicy byli wiezieni do gęstego lasu. Nie mieli odpowiedniego schronienia. Byli oddzieleni od reszty świata. Żeby wysłać list, trzeba było jechać do miasta. Tam można było spotkać krajana i przekazać mu list. Ale tych ludzi wysyłano w niewiadome miejsce, ładowano do ciężarówek, które jechały nieasfaltowanymi drogami. Wieziono ich przez las i gdzieś tam zostawiano, i tam musieli pracować. Musieli żyć w otoczeniu dzikich zwierząt, goryli, słoni, chociaż nigdy ich wcześniej nie widzieli, wszędzie węże, skorpiony (…) Nie chcę zginąć przygnieciony przez drzewo. Moi rodzice harowali w polu przez lata. I co z tego mają? Zupełnie nic. To wyzysk”.

Dramatyczne opisy warunków pracy na plantacjach kakaowca wypełniają znaczną część filmu. Reżyser, szukając informacji o zaginionym bracie, mimowolnie staje się kronikarzem współczesnego niewolnictwa, depozytariuszem wiedzy o realiach pracy na plantacjach kakao. Jeden z bohaterów filmowego paradokumentu wypowiada zdanie: „Ci, którzy zostali w kraju, nie mają pojęcia, jak tu się pracuje”.

„Zasada brzmiała: wyjechać i wrócić”

Zongo, dając możliwość wypowiedzi migrantom z Burkina Faso, pracującym w Wybrzeżu Kości, obala jednocześnie szereg mitów towarzyszącym wyjazdom zarobkowym. Zdaniem części obywateli Burkina (osób, które nie zdecydowały się na podróż), migranci celowo zrywają relację z rodzinami, izolują się, zatracają identyfikację narodowościową. Wyjazd do Wybrzeża traktowany jest jako migracja bez powrotu, porzucenie Burkina.

Jeden z migrantów stwierdza: „Ciężko pracujemy, uprawiając kakao. A potem dostajemy za nie bardzo niską cenę. Spójrz na te małe drzewka kakao, którymi się opiekujemy. Kiedy po zbiorach przychodzi do sprzedaży, dostajemy bardzo kiepską cenę. Nie mamy innej pracy, więc musimy zadowolić się tą. Nie mamy dyplomów! Jak już się raz zdecydujesz na przygodę, musisz się też pogodzić z niedogodnościami. Nie porzuciliśmy ojczyzny, tylko wyruszyliśmy po przygodę. I cokolwiek się stanie, wrócimy do domu. (…) Praca jest ciężka. Ludzie myślą, że mamy samochody, a my jeździmy rowerami”. W wypowiedziach tych dostrzec można fatalizm, pogodzenie się z losem migranta, który – zmuszony warunkami ekonomicznymi, trudną sytuacją zarobkową – rozluźnia więzi z ojczyzną. Nie oznacza to jednak całkowitego ich zerwania, utracenia tożsamości etnicznej i narodowej.

Inny z migrantów stwierdza: „Wysyłaliśmy listy do rodziców, ale one nie zawsze docierały. Myśleliśmy, że docierały, ale nie zawsze tak było. Kiedy pytaliśmy rodziców czy dostali nasze listy, mówili, że nie. To było czasem powodem konfliktów między nami. Obwiniają nas. Myślą, że wzbogaciliśmy się i nie obchodzą nas ich problemy, że żyjemy w wygodach, a oni cierpią. Ale to nieprawda. To trudne. Mamy własne problemy. Brak komunikacji. Powinniśmy się nawzajem zrozumieć”.

Pytania o tożsamość

Kwestie wzajemnego postrzegania migrantów, osób, które nie zdecydowały się na wyjazd do Wybrzeża Kości Słoniowej, stanowią jeden z głównych tematów poruszanych w filmie. Tożsamość migranta ulega zmianie, ponieważ musi się on dostosować do nowego środowiska kulturowo-społecznego. Transformacji ulegać muszą jego relacje z rodziną, bliskimi. Przykładem zmiany ról i relacji społecznych jest historia brata reżysera. Jeden z Iworyjczyków, przyjaciel Joanny`ego, stwierdza: [Joanny] „nie był zbyt blisko z Burkińczykami. Nie interesowało go to. Znalazł rodzinę wśród nas. Nikt z mieszkających tu osób pochodzących z Koudougou nie miał z nim kontaktu. Zarzucali mu, że nie jest częścią ich społeczności, że jest zbyt dumny, że nie uważa się już za Burkińczyka. Niektórzy nie chcieli przyjść na jego pogrzeb. Ale mimo to istniało jakieś poczucie solidarności, które skłoniło ich, żeby przyjść”.

Zdania wypowiedziane przez Iworyjczyka uznać można za przesłanie filmu – krzepiące i podnoszące na duchu mieszkańców Burkina Faso, nawet jeśli żyjących po obu stronach granicy, to i tak stanowiących wspólnotę kulturową.

„Wyprawa nadziei” to piękny, wzruszający obraz – etnofikcja, film z pogranicza dokumentu, reportażu i produkcji fabularnej. Warto polecić go miłośnikom kinematografii afrykańskiej, ale także osobom zainteresowanym współczesnymi dziejami Afryki, polityką etniczną oraz migracjami na południe od Sahary.

dr Błażej Popławski

[przytoczone w tekście cytaty z filmu w tłumaczeniu Alicji Mindy]

 Dokument bez tytułu