Afryka widziana z peerelu (3): Mrówczyński

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Afryka widziana z peerelu (3): Mrówczyński

Autorem dwóch powieści młodzieżowych poświęconych wyprawie Stefana Szolca-Rogozińskiego do Kamerunu jest Bolesław Mrówczyński (1910-1982). „W poszukiwaniu tajemniczego Bajongu” oraz „Góra Bogów” stanowią dwie najstarsze powieści z cyklu poświęconego Polakom działającym poza granicami kraju.

Mrówczyński z wykształcenia był filologiem klasycznym, z zawodu – historykiem i socjologiem, działaczem organizacji polonijnych oraz towarzystw edukacyjnych. W okresie II wojny walczył jako żołnierz Gwardii Ludowej. Po wojnie sprawował funkcję dyrektora Ligi do Walki z Rasizmem, był współredaktorem miesięcznika „Prawo Człowieka”, współpracujący ze „Światem Młodych”.

Pisarz, za głównych bohaterów swych utworów, wybrał postacie stosunkowo mało znane, głównie podróżników, badaczy, odkrywców kultur pozaeuropejskich (oprócz Kamerunu: Turcja, Indonezja, Egipt, Peru, Meksyk oraz Syberia)[1].

Mrówczyński na czas akcji utworów o Afryce wybrał moment szczególny – okres gwałtownej intensyfikacji polityki kolonialnej mocarstw europejskich (nieprzypadkowo wydanie książek zbiegło się z Konferencją w Bandundgu, ożywieniem debaty nad losem Globalnego Południa). Już na obwolucie pierwszego tomu dylogii poświęconej Szolc-Rogozińskiemu znajdujemy dedykację: „W siedemdziesiątą rocznicę zwycięstwa Stefana Rogozińskiego w Kamerunie nad Bismarckiem, żelaznym kanclerzem Rzeszy Niemieckiej, duchowym ojcem Hitlera”[2]. Głównym antybohaterem powieści są Niemcy dążący do rozbudowania systemu kolonialnego, utrudniający wyprawę Rogozińskiego[3]. Większość najbardziej rasistowskich zdań wkładana jest w usta Niemców. Mrówczyńskie piętnuje jednocześnie antypolonizm niemiecki: [Polacy to] „hołota (…) Niewiele to więcej warte od tych Murzynów w Afryce”[4]. Afryka traktowana była przez Niemców przedmiotowo, jako przestrzeń podległa władzy europejskiej, a rozwój kolonii porównany został przez władcę jednego z napotkanych plemion do rozbiorów Polski[5].

Niejako na przeciwnym biegunie znajdują się przedstawiciele późniejszego bloku wschodniego: polscy działacze socjalistyczni, traktujący wyprawę Rogozińskiego jako szansę na popularyzację idei narodowowyzwoleńczych[6] oraz rosyjscy marynarze, przybywający do Kamerunu, aby pomóc polskiemu badaczami w walce z niemieckim kolonializmem. Ostatnie zdanie powieści zapowiada udział ZSRR w XX-wiecznym ruchu narodowowyzwoleńczym: „Zjawią się tu kiedyś ludzie w robotniczych bluzach. Będą silniejsi niż my. Oni przywrócą Murzynom wolność”[7].

Rogoziński kreowany został na wzór pozytywistycznego badacza, profesjonalnego podróżnika, „polskiego Kolumba”, żyjącego pasją odnalezienia afrykańskiego „Eldorado”, czyli Bajongu – „wielkiej i bogatej krainy. Dziwnej krainy, do której duchy bronią dostępu”,[8] a także gorącego patrioty, idealisty, obrońcy praw człowieka, przeciwnika kolonizatorów, z których „każdy chce mieć własne imperium, a wszyscy razem są wrogami wolności. Ich bogiem jest tylko pieniądz i zysk”[9]. Rogoziński staje się protoplastą archetypu bojownika walki o wolność, twórcą koncepcji jedności ponadplemiennej.

Mrówczyński w dylogii portretuje wybrane plemiona kameruńskie (Daulla, Bakwiri, Balongu, Bafarenga, Bakundu). Wie, że Rogozińśki tworzył słowniki języków lokalnych, aczkolwiek nie przytacza żadnych zwrotów afrykańskich w powieści. Na poziomie niezwykle ogólnikowym ukazuje relacje między nimi. Dużo miejsca poświęca opisowi tam-tamów, którymi wyraźnie był zafascynowany. Wodzów plemion nazywa kacykami. Negatywne charakterystyki koncentrują na czarownikach („podstępni, mściwi szerzyciele zabobonu”). W pierwszym tomie opis wsi i miast jest lakoniczny, w drugim autor barwniej pokazuje życie codzienne mieszkańców wsi w interiorze. Mrówczyński skupia się na analizie relacji społecznych między uczestnikami wyprawy. Opisy przyrody afrykańskiej są najbardziej plastyczne i szczegółowe w przypadku sytuacji kryzysowych (burze, ulewy, wezbrane fale rzeki, atak słoni w dżungli, wspinaczka na górę Mongo-ma-Lobach). Stosunkowo niewiele refleksji poświęcone zostało – kluczowej dla każdego podróżnika – topografii zwiedzanych miejsc. Mrówczyński wspomina jedynie sytuacje trudne, zagrażające życiu, zwłaszcza choroby (malarię i febrę oraz w drugim tomie ospę), nie charakteryzując ich dokładnie (ewidentny brak podstawowej wiedzy medycznej o chorobach tropikalnych, posługiwanie się stereotypowymi, demonicznymi wyobrażeniami na ich temat).

Pisarz próbuje przełamywać część stereotypów o Afrykańczykach. Obala mit, jakoby każdy z nich był dzikim ludożercą. Próbuje walczyć z rasistowskimi teoriami „misji cywilizacyjnej”, ujmującymi mieszkańcom Afryki człowieczeństwa, traktującymi ich na równy z małpami. Pokazuje także zgubny wpływ europeizacji (ograniczonej właściwie do germanizacji) oraz chrystianizacji: „Aż przykro patrzeć na tych Murzynów (…) Biali handlarze nauczyli ich nosić krawaty i cylindry, w misjach zaś nauczono ich obłudy i kłamstwa”[10]. Misjonarz przedstawiany został jako jeden z kolonizatorów, a działalność misji stanowi, zdaniem Mrówczyńskiego, preludium do podporządkowania politycznego („gdzie pokaże się taki człowiek, wcześniej czy później zjawią się jego śladami żołnierze”[11]).

Pisarz eksponuje cechy Afrykańczyków takie jak: ludyczność („Wszędzie rozlegały się śmiechy, pisk, gniewne i radosne nawoływania, hałaśliwe rozmowy i krzyki. Murzyni lubili wrzawę”[12]), pracowitość, szybkość w opanowywaniu języków obcych, głęboko zakorzeniony system religijności (strach przed duchami, wiara w moc amuletów), brak wrażliwości statystyczno-matematycznej, dążność do wyolbrzymiania danego problemu, wojowniczość, krewkość, talent do oratorstwa, gościnność, wesołość, ciekawość. Przedstawiciele poszczególnych plemion ukazywani są schematycznie, bez uwzględnienia różnic kulturowych („Wszyscy Murzyni są do siebie podobni (…) Groźni są tylko wtedy, gdy okaże się lęk. Na byle jaki kawał można ich wziąć”[13]). W pierwszym tomie niezwykle rzadko pojawiają się opisy zwyczajów danych plemion (przypomnijmy, iż bohaterem był polski podróżnik-etnograf). Mrówczyński częściej opisuje sferę kulturową w drugim tomie: przekłuwanie uszu dzieciom Bakwirów, rytuały pogrzebowe, rolę starszyzny, mitologię. Wybór tematów podyktowany jest kluczem egzotyki, tajemniczości, poszukiwania elementów irracjonalnych, niezrozumiałych przez Europejczyków.

Mrówczyński wielokrotnie wyzwala w czytelniku współczucie dla Afrykańczyków. Z jednej strony krytykuje system kolonialny, politykę imperialną mocarstw europejskich – z drugiej zaś wprowadza manichejskie rozróżnienie na pozytywną działalność Słowian (Polaków i Rosjan) oraz niszczącą aktywność Niemców i katolickich misjonarzy. Jego narrację cechuję paternalizm, skupienie na egzotyce. W rzeczywistości, zamiast deklarowanego fabularnego opisu podróży etnografa, młody czytelnik otrzymuję uwikłany w antyniemiecką politykę historyczną, uproszczony obraz Afryki, wypełnionej „dzikusami” oczekującymi na wyzwolenie ze strony Rosjan.

Błażej Popławski

Przypisy:
[1] Biogram Bolesława Mrówczyńskiego: Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży…, s. 244-245; Słownik literatury dziecięcej i młodzieżowej…, s. 254-255; Współcześni polscy pisarze i badacze kultury. Słownik Biobibliograficzny, oprac.: J. Czachowska, A. Szałagan, Warszawa 1997, s. 501-503.
[2] B. Mrówczyński, W poszukiwaniu tajemniczego Bajongu, Warszawa 1955, s. 1. Ilustracje Stanisław Rozwadowski.
[3] Wątki niemiecki w wydawanej w Polsce literaturze poświęconej Afryce skierowanej do dzieci i młodzieży należały do rzadkości. Jedynie w prozie Mrówczyńskiego znajdujemy tak jednowymiarową, negatywną charakterystykę polityki Niemców w Afryce. Za przeciwwagę dla tej narracji uznać możemy broszurkę Grzegorza Fedorowskiego, Oganga. Wielki czarodziej (Warszawa 1967) poświęconą pracy Alberta Schweitzera.
[4] B. Mrówczyński, W poszukiwaniu…, s. 14-15.
[5] Ibidem, s. 203-204.
[6] Ibidem, rozdział: Człowiek w robotniczej bluzie, s. 51-63.
[7] Ibidem, s. 267.
[8] Ibidem, s. 35.
[9] Ibidem, s. 47.
[10] Ibidem, s. 87.
[11] B. Mrówczyński, Góra Bogów, Warszawa 1956, s. 57.
[12] Ibidem, s. 89.
[13] Ibidem, s. 184.

 Dokument bez tytułu