Afryka na niedzielę; Odwiedziny

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Afryka na niedzielę; Odwiedziny

W tym tygodniu odwiedziliśmy naszych chorych. Niektórzy z nich mieszkają wysoko w górach i wtedy bardziej są widoczne różnice życia w wielkich miastach w Afryce Południowej.

W miejscach, gdzie jest dostęp do wody, od samego rana ustawiają się kolejki. Światło tez można kupić za przedpłatą w zależności od tego ile się ma pieniędzy. Tutaj ludzie zawsze cieszą się z każdych odwiedzin. Nawet przed samym przywitaniem, szybko wynoszą dwa najlepsze krzesła przed dom, oni sami siadają na ziemi, ukłonią się, potem wypowiedzą słowa przywitania i radość z tego, ze chcemy ich odwiedzać, i następnie rozmowa. Miejsce dla mężczyzny jest pierwsze. Najpierw siada na najlepszym krześle mąż i ojciec rodziny… a żona gdzieś na boku, na ziemi. On zaczyna każdą rozmowę, kobieta może tylko odpowiadać, jak jest zapytana.

Wchodząc do pierwszego domu, już z daleka zauważyłam radość kobiety machającej ręka. Chyba dwa lata temu tam byłam u niej i ona bardzo chciała mieć dziecko w wieku 52 lat… Tłumaczenia nie pomogły, że to już trochę za późno… ona dalej wierzyła, ze może jeszcze dać swemu ukochanemu mężowi syna… jako jego czwarta żona. Dla mężczyzny to nie było aż tak ważne, bo już wtedy był ojcem 14 dzieci z trzema żonami, miał ponad 70 lat, więc nie czuł tej samej potrzeby. Jednak dla kobiety, która kocha… było ważne, by dać cos co by było najlepszego… najdroższego dla swego ukochanego… Myślała wtedy, ze dając mu syna… otrzyma więcej miłości od męża. Może wtedy on będzie dla niej miał choć trochę czasu… to była jej nadzieja. Dlatego dziecko jest darem w rodzinie, w miejscu, gdzie mieszkam, ponieważ łączy w sposób szczególny dwóch ludzi, może nie na całe życie, ale na jakiś czas.

Owa kobieta, o której piszę tym razem podeszła do mnie i przyniosła mi worek pomarańczy z jej ogródka, i powiedziała: „Nie urodziłam syna… choć dziennie o to prosiłam Boga i moich zmarłych rodziców, dziadków… ale nie zostałam wysłuchana… Jednak mąż zachorował na dziwna chorobę nóg i mam go cały czas dla siebie… Tak naprawdę to życie dało mi to, o co prosiłam… Kiedy mój mąż zaczął chorować… został sam… jego trzy poprzednie zony opuściły go tak nagle, dzieci nie odwiedzają za często, bo nie ma pieniędzy . Ja zawsze z nim będę i dziś wiem, ze mam go tylko dla siebie, cały czas dzięki tej dziwnej chorobie.

s. Dorota Zok, RPA

 Dokument bez tytułu